14 grudnia 2007

na poludnie CHin - X'ian

po eskapadach w Urumqi przyszedl czas na podboj poludniowych Chin. Plan byl taki - pociagiem do Chengu a potem juz lokalnymi srodkami na zachod az po granice TYbetu. Potem na poludnie przecinajac Seczuan i Yunnan. Znajomi powiadaja ze jest tam bajkowo i mozna odetchnac od miejskiego zgielku. Inna plotka glosi ze jest tam wiecej prawdziwego Tybetu niz w samym Tybecie. Przynamniej nie bede musial kombinowac z "permitami" bo oficjalnie bede jechal wzdluz granicy. Wreszcie odpoczne od ludzi i halasu. Oczywiscie z widokiem na prawdziwe HImalaje :-) Pozegnalem sie z francuzem, ktory pojechal bezposrednio do Gilgid i Lhasy i pojechalem kupic na dworzec. Ale jakos tak wyszlo ze baba w kasie sprzedala mi bilet nie tam gdzie chcialem. Nie pomogly moje rozmowki mandarynko-angielskie i pojechalem w efekcie do Xian. Potem sie okazalo ze podobno innej drogi z Urumqi niby nie ma.
















Brak komentarzy: