07 listopada 2010

Iran pierwsze starcie

po stronie iranskiej maly pierdolnik ale bez przesady. Widywalem wieksze. Wymienilem kase u cinkciarza i fartownie zlapalem autobus do Teheranu za 15 USD po malych targach. W autobusie sami faceci i bardzo wesolo :). Przywitali mnie hucznie i zadbali zebym sie nie nudzil.

moj pierwszy posilek w Iranie, w srodku nocy. Ryz +grilowane kawalki kurczaka + dziwaczne frytki + cytryna + chleP + kawal cebuli + jogurt. Nie wiem ile kosztowalo bo koledzy zamawiali. Zarcie dobre ale ten jogurt do popicia to jak kumys mongolski! Ble!
Na pierwszym planie po prawej to Hamid. Bardzo Znaczaca Postac w moim autobusie. Budzil poszanowanie i respekt u wszystkich ale nie bez powodu. Mieszka od 30 lat w Anglii tzn odniosl duzy sukces. Swietnie mowi w kilku jezykach. Od razu go polubilem zwlaszcza jak zaczal opowiadac bez zadnej sciemy bardzo ciekawe rzeczy o Iranie. Pomogl mi potem dostac sie do hotelu po przybyciu do TEheranu. Mily gosc.

Brak komentarzy: