21 lipca 2008

co dalej?

no wlasnie co dalej??
wszystkie dodatkowe uzyteczne informacje z wyprawy jak ceny, bilety, hotele i co ciekawsze historie z poszczegolnych miejsc beda zebrane w osobnym pliku i wrzucone gdzies na FTPa. Na razie mam je tylko wylistowane w podrecznym dzienniku podrozy.
do uzupelnienia pozostala mi galeria na www.pbase.com/borys. Bede informowal na biezaco o wiekszych updejtach. Na razie zaczalem "obrabiac" Ukraine ale wolno mi to idzie...:)

Wysmienite galerie fot z tego wyjazdu mozna już ogladac na stronach Julii http://wstroneslonca.blogspot.com oraz brata www.kupidyn.com. Jest tam sporo smaczków :-)

...well nie będe również krył że szykuje się NOWA wyprawa w sezonie 2008/2009. Temat się rozwija, trzeba dac mu czas. Będe informował od course.

pozdr
borys

koniec przygod, czas do domu


wypoczeci i opaleni wrocilismy z wysp do Bangkoku gdzie na Remka czekala Julia a na mnie samolot do Macau. Tutaj nasze drogi sie rozeszly, oni pojechali na PhiPhi a ja w droge do ojczyzny kraju przodkow i cudow Tuska slonca Peru.
Do Macau przylecialem w pochmurny dzien liniami AirAsia za 200 PLN. Kilka dni pozniej siedzialem juz w boeingu 747 linii OasisHongKong do Londka za 730 PLN. Potem jeszcze lot EasyJet za 180 PLN do Krakowa i calkowity koszt powrotu wyszedl niecale 1200 PLN :) Bilety do Oasis kupowalem dwa miesiace wczesniej. Niestety tydzien po przylocie do Polski, firma zbankrutowala. Najwidoczniej ja również przyczyniłem sie do tego lecąc tylko za 730 zeta :-)

cfaniacki kraj tajski

i tak nam zeszło w Tajlandii prawie miesiąc czasu. Było miło i sympatycznie ale generalnie jakos kraj nie powalił na kolana. Jak dla mnie to taka azjatycka "Costa Brava" za pół ceny. Nie mój klimat.

Przez tak krotki czas ciezko poznac autentycznych mieszkancow a z drugiej strony trudno uwolnic sie od tej calej turystycznej cepelii. Wydaje się równiez, że wszyscy tajowie związani z biznesem turystycznym mają jakąs tajną zmowe a sztuke klamstwa opanowali do perfekcji. Kombinuja i kreca i czynia to bez zmruzenia oka. Banda cynikow! Jedynym sposobem zeby nie dac sie zwariowac to kompletnie wyluzowac i poddac sie temu systemowi. Inaczej bedzie wiecej nerwow niz w calych Chinach, Rosji i Kazachstanie razem wzietych :)

Ale jednego nie można odmowic temu zakątkowi Ziemi - wyspy są (prawie) rajskie a jedzenie PRZEpyszne! I TANIO!

17 lipca 2008

bangkok





kao san road w dzien

kao san road pod wieczor

the islands...




ceny

ceny na wschodnim wybrzeżu są dużo niższe niż na zachodnim (PhiPhi, Phuket). Trzeba miec to na uwadze przy planowaniu trasy.

Shake owocowy kosztuje średnio z 2 PLN. Przepyszny!!!
Obiad z owoców morza ok 10 PLn, lepszy z dodatkowymi sałatkami lub egzotyczną rybą to już 15 PLN. Najtańsze są śniadania np. jogurt z musli za 4 PLN

domki są różne ale prawie wszystkie które ogladalismy są wyposażone w toalete z natryskiem, duże materace, ręczniki, pościel itp. Ceny od 25 zeta w zależności od kurortu. Gdy posadzki wzdłuż plaży są marmurowe to wtedy nawet 100 zeta :)

Basen jest praktycznie w każdym ośrodku który odwiedzaliśmy. Sympatycznie i za friko.

skuter dziennie kosztuje od 9 PLN (yamaha lub honda) do 20 zeta jeśli chce się Crossa. Ceny paliwa nie pamiętam ale były to jakieś grosze, a paliwo sprzedawane jest w kioskach na kazdym rogu ulicy. Także nie ma problemów że zabraknie :-)

sklepik z obcymi na Ko Samui :-)



Ko Samui, Ko Phangan i Ko Tao

to trzy najlepsze wyspy które wybraliśmy na wypoczynek głównie na podstawie opinii z netu. I absolutnie się nie zawiedliśmy! Ale najciekawszą z nich jest Ko Phangan właściwie pod każdym względem - ma najładniejsze plaże, ma mniej turystów niż Samui, dużo niższe ceny, idealna wielkośc do przejechania na skuterze w jeden dzień.

rekin smakuje...jak zwykła ryba :)

plaża na której co miesiąc odbywa się full moon party /Ko Phangan/
jedna z setek kafei internetowych ale za ponad 5 zeta za godzine! ZDZIERSTWO!
jedziemy na drugą strone wyspy Ko Tao do ośrodka po drugiej stronie dżungli


domek przy plaży na Ko Phangam 40 zeta, pyszny obiad w ośrodku 12 zeta

kambodża - tajlandia

wjazd do Tajlandi robi wrażenie jakby sie człowiek przedostał z NRD to RFN :). Wrażenie ogólnie korzystne. Wszystko jest nowocześniejsze, widac kase z turystyki która jest przemysłem narodowym.
Dojechaliśmy do Bangkoku, do dzielnicy backpakeróff wokół Kao San Road. Miejsce dosyc obskórne i hałasliwie lekko, ale przynamniej hotele w miare tanie i masa knajp. Nazajutrz wyjazd na południe!! na wyspe Ko Samui!

w drodze na stacje oberwanie tropikalnej chmury

14 lipca 2008

angkor





do Siem Rap i Angkoru

wyjechaliśmy w strone Tajlandii, coraz bliżej Bangkoku i granicy. Ale głupio by było nie zobaczyc po drodze starożytnego miasta "Angkor" i pojechac troche śladem Angeliny Jolie :-)
Dotarliśmy zatem do Siem Rap i po zamelinowaniu sie w hotelu zaczęlismy negocjowac z Riksiarzami ceny. Generalnie były dwie opcje - jednodniowa za 12 USD od łepka (po godzinie targowania!) i 3 dniówka za 30 USD. Wzięliśmy 1 dniówke bo i tak trzeba doliczyc jeszcze po 25 USD za wstęp do miasta. W sumie jeden dzień całkowicie nam wystarczył. Ale to może dlatego, że myślami bylismy już daleko, na rajskich wyspach w Thai...:-). Wszystko w ekspresowym tempie.

ciemna strona Kambodży

hmm...cóż mozna powiedziec po wizycie w miejscach kaźni narodowych zgotowanych przez zwyrodnialca POlPota? well...K***RWA MAĆ.
Więcej fot z więzienia "S21" oraz z "killing fields" wrzuce na pbase, tutaj nie chce dołowac atmosfery. Zwiedzanie tych miejsc przypomina do złudzenia Auschwitz i Treblinke. Z tym że w Phnom Phen wszystko jest ciągle zbyt świeże i namacalne...