25 października 2007

aterau dzien albo dwa pozniej...

wieczorem Talgat przygotowal atrakcje dla inastrancja :-). Co tu duzo pisac, lepiej spotkac sie przy piwie i opowiedziec wszystkie smaczki po kolei. Dosc powiedziec ze zapoznalem sie z masa jego znajomych wsrod ktorych byli uzbeki, ruscy, tadzyki, azerbejdzancy i inne. Wszyscy palili maryhe i hlali wode w bardzo duzej zgodzie. Po calonocnym wloczeniu sie po miejscowych knajpach, skonczylismy w...garazu jednego klienta gdzie juz w sumie niewiele pamietam. Nazajutrz jakos po poludniu dowloklem sie na dworzec i dorwalem bilet na autobus do Uralska, gdzie podobno odchodza busy do Astany stolicy. w drodze do Uralska, na polnoc kazachstanu

aterau - miasto ropy i gazu

po poludniu wpad po mnie Talgat i zaczelismy zwiedzanie miasta. Na poczatek trza bylo zjesc, wiec znalezlismy sie w zakamuflowanej miejscowej knajpie, gdzie siedzi sie bez butow na podlodze. Nie musze chyba dodawac ze kumpel zamowil zarcia na 10 osob a nas bylo dwoch, ale chodzilo przeciez o to zebym poprobowal i zapoznal narodowa kuchnie kazachska. Nie bede kryl - niektore dania swietne. TAk dobrego kumysu jeszcze nie pilem, baranina przepyszna, rozplywala sie w ustach. Byl jeszcze taki inny kumys bardziej ubity o konsystencji kefiru - mniam mniam!
Po poltoragodzinnej wyzerce poszlismy obczajac centrum Aterau, ktore sie okazalo kompletnie zaskakuje. Tak prawdopodobnie zaczynal Dubai 30 lat temu. Widac gruba kase z ropy i miedzi, bank przy banku, hotel na hotelu, wszystko sie buduje 24h. Na stepie mozna zbudowac wszystko poda warunkiem ze sa bogate surowce :-)
Ale najciekawsze bylo chronione miasteczko dla amerykanow w scislym centrum miasta. Mieszka i pracuje tam kilkaset rodzin z USA ktore maja tam wszystko co mozna miec w Californi - szkoly, sklepy, kina, samochody. Brakuje jedynie McDOnalda. Talgar opowiadal ze za pieniadze z lapowy na ta ekskluzywna oaze amerykancow wladze Aterau nie musza sie martwic o przyszlosc swoich rodzin na kilka pokolen naprzod. takie rybki sie lowi w miejskiej rzece

wodz zawsze czuwa zeby ropy kto nie podpieprzyl
plaza miejska

strzezone osiedle pracownikow U S A
da sie zbudowac wiezowiec na stepie
miasteczko made in kazahstan for USA
prawie jak u nas



"niech kazachstan rosnie w sile"

w pociagu nocnym z astrachania zapoznalem Talgata. Jesli sie wiele mowi o kazaskiej goscinnosci to ten koles jest jej kwintesencja. Okazal sie niesamowicie sympatycznym i pomocnym kazachem. Jeszcze w pociagu przesiedlil mnie z plackarty na kupe czyli 4 osoby zamiast 6 w przedziale. Mimo ze ja tam lubie plackarty, ale czasem mozna sie przejechac w "luksusowych" warunkach mowa. Do Aterau przybylismy w srodku nocy i po krotkiej jezdzie taksowka zamelinowali mnie w wypasionym hotelu. Moj nowy kumpel za wszystko placil sam, nie chcial slyszec o zadnej kasie! Nazajutrz z rana tak po 12 :). obczailem okolice hotelu i dworca (na zdjeciach ponizej). Niestety pierwsze wrazenie mozna wyrazic ostrymi ale madrymi slowami "o kurwa mac!". Wystarczy popatrzec na foty. Do tego trzeba dodac straszne tumany kurzu po kazdym przejezdzie wozu, watahy bezpanskich psow i rury gazowo-kanalizacyjne prowadzone na powierzchni. Zdecydowanie zapachnialo Mongolia. przysmaki miejscowe - po lewej baranina, po prawej baranina (z kluskami)

szef wciaga kumys - mleko z klaczy, do 3% alkoholu
to posrodku to najpopularniejsza potrawa w kraju
Talgat pozdrawia nienerwowo :) bloki mieszkalne jak w rosji, ale o co chodzi z tymi kontenerami?
boczna uliczka niedaleko mojego hotelu

glowna uliczka niedaleko mojego hotelu :)

19 października 2007

zaleglosci zaleglosci....

no nic nie poradze. Jest masakra z internetem. Kazachowie sie na lby pozamieniali i prawie kafeja liczy kase za dodatkowy traffic w MB. Wczoraj na na szybko przejrzalem kilka stron i 20 minut nastukalem 20 zeta!!!! TO JAKIS DOWCIP! Panie i Panowie, tak sie nie da aktualizowac czegokolwiek bo pojde z torbami.
Materialu i przygod zebralo sie na mala ksiazke. Ale niestety, trzeba poczekac do kitaju, i to do tego srodkowego, to moze internet znormalnieje. Niech to szlag.

Gwoli scislosci zrobilem juz taka trase: Aterau>Uralsk>Aterau>Astana>BoraBay>AlmaAta. I powoli szykuje sie do Kirgizji, gdzie miejscowi juz mnie wypatruja :-)

12 października 2007

kazachstan szybki updeJT

nocnym pociagiem (a jakze!) przedostalem sie do kazachstanu. Granica bez problemow, kazachscy pogranicznicy na razie przyjazni. Zapoznalem sie z Talgatem kazachem z Atyrau, miasta do ktorego jade. SZykuja sie niezle balety w gronie lokalnych gringo na miejscu :-)
I will keep you updated soon.

10 października 2007

astrachan

jak tylko odstawilem Elene na pociag do Samary, zabralem sie za akcje pt. nocleg. Trzeba powiedziec ze rozegralem wszystko wzorcowo. Po wypytaniu na miescie najwazniejszych postaci tej jak sie potem okazalo TRAGIFARSY czyli: babuszki z pierogami, mundurowych, taksowkarzy, baby w przechowalni bagazu itp, po trzech godzinach trafilem do najtanszej z najtanszych noclegowni w miescie. 200 rubli za noc z cieplym natryskiem 24h. Miodzio palce lizac. Odstawilem popisowe a Rosja juz nigdy nie straszna. Jednak nie ma takiego cfaniaka nad cfaniaki ktory by wiedzial, ze najtansze noclegi...to sa aktualne ale tylko dla krajow "bratnich" czyli kazachstan, abchazja itd. Polska juz bratnia nie jest :-(. Godzine targowalem sie z baba w recepcji i na nic sie zdaly moje papiery z innych hoteli, lapowa do lapy ani nawet moje piekne imie rosyjskie. Prikaz Putina jest potezniejszy niz wsjo. Mina mie zrzedla ale co bylo robic, trzeba jakos zanocowac. Objezdzalem po kolei wszystkie noclegownie w miescie a przy okazji poznawalem system komunikacji marszrutek. Pod wieczor wyladowalem wreszcie w sympatycznej goscinicy prowadzonej przez Greka za 800 rubli za noc. Przy okazji zrobili mi registracje w paszporcie za ktora trzebaby zaplacic w astrachaniu przynajmniej 1500 rubli extra. Dobre jest to co sie dobrze konczy.
Astrachan to swietne miejsce zeby zobaczyc Wolge w pelnej krasie, odwiedzic KREML (po co jechac do moskwy?:) oraz zrobic plan trasy na kazachstan. Tak tez zrobilem. bulwary nad WOlga, ale zdjecie srednio udane jakies takie

sam wodz na tle kremla

busik pomyka wokol kremla

Baltika Trojka

w pociagu poznalem Elene, bardzo sympatyczna dziewczyna z SAmary, z zawodu fotograf teatralny. CZas sie nie dluzyl, doskonalilem swoj rosyjski. Przybylismy nad ranem wiec szybkie sniadanie bulka + browary czyli "wsjo normalna" jak rosjanie powiadaja. Potem szybki rekonesans wokol dworca i pare sesji zdjeciowych. Balica "3" po 40 rubli. Drogo.




machaczkala

jesli slowo zadupie jeszcze cos znaczy to wlasnie tutaj. Takie miasteczko nad Morzem Kaspijskim. Tu nie ma doslownie niczego - oprocz piaszczystej plazy i morza. Pustynia > Miasto > Morze. Podobno srodek krainy Dagestan. Jest to potezny obszar i temat na osobna wyprawe.

W gory gdzie podobno bardzo pieknie nie zdazylem pojechac. Wszyscy mi polecali miejscowosc "Derbient" 100km na pld gdzie ponoc cuda na kiju a nawet weze dzikie. Ale jednak next time.

Aha, uroda dagestanek nieprzecietna - jednak duze Ale: lokalne zwyczaje nie pozwalaja na blizsze zapoznanie bez udzialu rodziny (podobno trzeba uwazac glownie na brata wybranki ktory zawsze nosi przy sobie ostre przedmioty) oraz zadnych publicznych czulosci. Stad tez ZERO par na ulicach. Do tego wiekszosc kobiet doroslych chodzi w hustach na glowach.

Po jednodniowym pobycie i srednim noclegu w postowieckiej gastinicy wyruszylem dzien pozniej do Astrachania, duzego miasta u ujscia Wolgi.

04 października 2007

szybka zajawka z dagestanu

z internetem potezne problemy. Drogo i fatalnie. Niestety wieksze updejty beda prawdopodobnie dopiero w Chinach lub kazachstanie (ale na to bym raczej nie liczyl). Materialu sie nazbieralo multum. Na razie szybka zajawka z dagestanu z Machaczkali i koncze na razie bo ludzie mnie zlinczuja na poczcie gdzie od dwoch godzin walcze z fotami.
morze kaspijskie w tle

01 października 2007

soczi - kwatera prywatna

trafilem dobra kwatere prywatna u miejscowej rodziny. Sie jednak okazalo, ze wiekszej integracji nie bedzie. Bardzo dziwni ludzie. Dzien dobry, dziekuje, dowidzenia to slowa nieznane w tym domu. W garazu stoi nowiotka Toyota Land Cuiser ale pranie robia recznie bo pralki jeszcze nie kupili. Mieszka ich tam ze cztery rodziny, zbudowali sobie cale osiedle a ojciec rodu wyglada jak krzysztof jarzyna ze szczecina (szef wszystkich szefow). Dzieciaki sie rozbijaja nocami podrasowanymi furami (rover25 i merol C) i tak w kolko. W sumie fajnie sie to obserwuje. Typowa rodzina nowobogackich, w butach sloma. Kilka fot pogladowych. mafioso wyrwany do foty o 5 rano, w tle land cruiser
widok z okna
hacjenda z zewnatrz
labirynt korytarzy i dzikich nadbudowek