29 października 2010

wpis z Iranu

brak updejtow bloga to wina rezimu iranskiego! Od kilku dni podrozuje po tym kraju ale internet jest kompletnie poblokowany! skype, facebook, blogspot itd. Nawet Chuck NOrris by nic nie zdzialal. Podgonie wszystko dopiero po dotarciu do Indii, po 6/11. Jestem obecnie w Yazd, na poludniu Iranu.
pozdr for Allll!

26 października 2010

obzarstwo w Istambule


precle serwowane w pociagu, 1TL (2pln). Smakuja najlepiej z tureckim jogurtem.

pieczone kasztany, probowalem kiedys w chinach ale mi nie podchodza

slodycze tureckie, generalnie bardzo pyszne. zwlaszcza ten bialy nugat z pistacja. Ale ta mala porcja na talerzyku kosztowala ponad 15pln o ile pamietam

kurczakowy kebabik, porcja ok 7TL (ok 14pln)



moje ulubione sniadanie: kebab z miejscowa ryba (swiezo grilowana) + herbata. Porcja 7TL (14pln)

jedna z pyszniejszych rzeczy jakie jadlem! swieza malza + ryz + cytryna, sztuka 1TL (2lpn)

24 października 2010

polski akCenT

juz pierwszego dnia, w trakcie obczajania wokol zatokowych bulwarow Istambulu przypadkowo natknalem sie na dwoch kolesi z browarami w reku. Oczywiscie rodacy :) Radek i Zbyszek poznali sie dwie godziny wczesniej. Dolaczylem do zacnego grona rzecz jasna. Dyskusja okazala sie rozwojowa i po dwoch butelkach przenieslismy sie w bardziej kulturalne miejsce do parku, miedzy dwie glowne swiatynie miasta. Troche profanacja ale jakze piekne miejsce na polsko-polskie refleksje. Po drodze wstapilismy po odpowiedni zapas "dopalaczy tureckich" piwo Efez (2,8 TL). Pod "moskami" dolaczyla jeszcze jakas para Amerykanow. Libacja zakonczyla po 12 w nocy i ostatnie zdanie jakie wyglosilem tego wieczora to mniej wiecej"...Zbyniu..k***wa..to jutro k*** pamietaj o tej samej porze..k**" Zbynia juz nigdy nie zobaczylem a do hostelu musialem wziac taxi bo zaczalem chodzic w kolko w labiryncie portowym. A nazajutrz dopadla mnie grypa. Taka jest kara. Polski mam paszport. Hehe.



Od lewej Zbyszek, Radek i para amerykanow z San Francisco ktora pierwszy raz mocniej sie skula w swojej podrozy poslubnej po wymarzonej Europie :)

Istambul szalony

Istambul to Re-We-La-Cja! Po pierwsze zatoka przepiekna, zalatuje sciekowo-morskim zapaszkiem, jak w HK. Lubie. Cieplo, ludzie w miare sympatyczni. Obledna architektura zwlaszcza o zachodach i wschodach slonca. Super zagospodarowane nabrzeze czyli milion lawek oraz skwerki i parki gdzie mozna usiasc i sie pogapic. Tysiace kawiarni i kebabowni - najlepszy kebab jaki jadlem w zyciu (tak jest, LUXOR z jana pawla niestety sie chowa!) Nie ma problemu z hotelami/guesthousami ani bezpieczenstwem. Ogolnie bomba.





19 października 2010

chwilowa zadyszka

oops, chyba dopadlo mnie przeziebienie, troche wywiezione z polszy a troche zlapane od amerykanki co prychala w autokarze cala droge. Tak czy tak, jutro mam zamiar ruszac dalej na wschod. Pictorial ze Stambulu wrzuce jakos potem.
trzymta sie a ja wychylam kolejny Gripex max. (zamiast browara lub herbatki tureckiej cholera)

18 października 2010

u kebabow!

luuudzie! dojechalem do Istambulu i pierwszy raz od poczatku wyprawy wyraznie wzroslo zadowolenie! Jest cieplutko, rwetes i gites. Jestem dopiero jeden dzien ale juz widze ze to miejsce genialne.

Tyle na dzis, przynajmniej nadgonilem troche postow z ostatnich dni,chociaz jakosc mocno sredniawa ale spokojnie, czuje ze wena niedlugo powroci!

panstwo ktorego nie ma

udalo mi sie wykroic jeden dzien na odwiedzenie kraju Nadniestrzanskiego. Jest to miejsce rownie przezabawne co smutne. Mieszkancy nie maja wlasnego panstwa bo zaden rzad nie chce go uznac. Ale maja wlasna walute, policje i jakies tam urzedy. Do stolicy Tiraspola mozna sie dostac autobusem z Kiszyniowa. /ok 2 godz, 29Lei/.
Oczywiscie pod koniec dnia przy stacji kolejowej zostalem namierzony przez tajniaka. Trzaskalem sobie fotki czekajac na busik powrotny. Ale jak sie okazalo nie wiedzialem, ze dworzec kolejowy to obiekt strategiczny (!!??) Smiech na sali. Bydlak ewidentnie chcial w lape. Sprzeczka zaczela sie przedluzac zrobilo sie nerwowo. W koncu musialem wykasowac kilka fot na jego oczach zeby sie odczepil. W tym niestety jedyne ujecie mostu nad Dniestrem bo ten pajac dopatrzyl sie jakiejs budki ze straznikiem w tle. Co za jaja!
Oj czuc w Tiraspolu oddech Wielkiego Brata. Oj czuc.






moldawianki

myslalem ze po Rosji i Ukrainie nic nie przebije ilosci krasawic na m2. A jednak Kiszyniow pozamiatal i powycieral wszystko mopem. Takie fakty. Wiekszosc fot pochodzi z dwugodzinnej sesji pod uniwerkiem obok mojego hotelu.












12 października 2010

kiszyniow

miasto szalu nie robi. Takie dziwne skrzyzowanie Poznania z Bialymstokiem, cokolwiek by to znaczylo. Ale sa tu pewne rzeczy, ktore zwrocily moja czujna uwage:
- ulice w centrum sa szerokie, zadbane i czyste
- miasto jest pelne lombardow i kasyn. Wszyscy zapewne sie hazarduja. Ale z doswiadczenia wiem, ze gdzie duzo hazardu to i duza bieda. I do tego jezdza tu trolejbusy co tylko potwierdza moja teze.
- uklad ulic jest prostopadly, latwo sie odnalezc
- bardzo smaczne piwo "kiszyniow draft"
- ludzie bardzo uprzejmi i pomocni
- super bezpiecznie
- praktycznie zero cyganow czy romow
- ceny dosyc wysokie, czesto porownywalne z polskimi
- wyrozniajaca sie uroda moldawianek (patrz nastepny post)


"Dni Moldawii" i moj ostatni dzien pobytu. Jesli ktos widzial jeden rosyjski "prazdnik" to jakby widzial wszystkie inne. Zawsze tak samo: potancowki, koncerty, piwo i szaszlyki. Ale szaszlyki Moldawskie nie dorownuja Kazachskim. TAm to zupelnie inna liga smakowa.




Prosze Panstwa, paluszki Beskidzkie na dniach Moldawii! Wiedza co dobre! Tylko dlaczego tak ciezko je kupic w Polszy?

ten wiezowiec stoi w srodku wielkego parku, ktory podobno jest wielkosci pol Warszawy. Nie zdazylem zbadac tematu ale mozna w to uwierzyc patrzac z okna jadacego zutobusu.

krasawice spod "acedemicus economicus" obok ktorego mialem kwatere

11 października 2010

kiszyniow w nocy

kierowca niezle dawal po garach i wyladowalem w Kiszyniowie juz o 4 w nocy. A miala byc 6 rano! Ale moze i dobrze. Witaj Moldawio!
Z dworca ruszylem prosto na centrum. Klimacik jak z filmu "28 dni pozniej", jakby wszystkich wymiotla zaraza zlaaaa.
A co mozna robic w stolicy Moldawii o 4 rano? Na przyklad zobaczyc parlament i katedre. Mozna tez przejsc glowna ulica 4 razy i wypic kawe w McDonaldzie /12Lei/. Mozna poplotkowac z policja oraz kwiaciarkami, ktore hanlduja w srodku nocy. Pod koniec tulaczki z plecakiem na grzbiecie bylem zdechniety i wrazenie ze zwiedzilem cale miasto. NA sam koniec trafilem na kafejke internetowa gdzie powstal ten post /1godz/5Lei/

Dobra ide szukac noclegu, podobno jest gdzies w okolicy. Spedze tu z dwa dni i ruszam dalej jak najszybciej do Iranu. Z malym przystankiem w Istambule.


widok z okna hotelu, pierwsza fota zrobiona w Moldawi :)

hotel w ktorym sie zamelinowalem, w dwojce do spolki z libanczykiem. Cena 150 Lei od osoby.

lwow na szyBko

Przesiadka we Lwowie okazala sie bardziej skomplikowana niz myslaelm. Zabraklo biletow plackartnych na nocny do CZerniowcow. Robilem az dwa podejscia do roznych okienek zeby sie upewnic ze baby mnie nie kantuja. Ale guzik. Nie mialem wyjscia i musialem kupic kupiejny.Dla porownania roznica w cenie jest taka: plackartnyj 34 HR, kupiejny az 124 HR !!!. Byly jeszcze "obscie" 16HR czyli miejsca siedzace, ale moj kregoslup nie nadaje sie obecnie na takie wyskoki. TRudno, bede jechal z luxusami :)

btw, foty zaczne wrzucac stopniowo. Nie mam ze soba laptopa co mocno utrudnia zmniejszanie i kadrowanie fotek.


pierwsza czarna herbata po rosyjsku na trasie, 3HR

tak sie podrozuje wypasionymi wagonami kupiejnymi. Czyli prawie kompletne pustki, sam w przedziale i nuda. A obok w plackartnym juz zaczela sie impreza lokalsow na calego, za 1/4 ceny. Tiaa.

Medyka upgrejdowana

jest fajna zmiana na przejsciu granicznym w Medyce. Nie trzeba juz wypelniac karty imigracyjnej, wystarczy tylko paszport! Przyspiesza to procedure kolosalnie, Moze dlatego nie bylo kolejki gdy przechodzilem w niedziele po poludniu. Co wiecej, autobus do Lwowa czekal na specjalnie przygotowanej petli - pierwsza ulica w lewo od granicy. Bilet 16,5 hrywny. Jest progress ewidentny.

09 października 2010

wyjazd

jest 6 rano, niewyspanie. Idzie ostatnia kafka rozpuszczalna. Plecak gotowy (niecałe 10kg! mistrzostwo!), wszystko we łbie poukładane. Teraz już tylko na Dworzec Wschodni po bilety do PRzemyśla (chyba nie zabraknie? :) i dalej do Tajlandi. Ktoś kiedyś napisał, że do Tajlandi można wyjechać również z Dworca Wschodniego. To ostatni post z Wawki. jadziem!

05 października 2010

jest wiza do Iranu!

właśnie dzwoniłem do ambasady Iranu i mam zgode na wize! Zatem wszystko wskazuje na to, że wyjade zgodnie z planem. Musze przyspieszyć pakowanie plecaka :)

Dotychczasowe koszty:
wiza indyjska: 224 pln, turystyczna, dwukrotna, ważna 3 miesiące
wiza irańska: 50 EUR, turystyczna, jednokrotna (chyba)
wiza tajska: FREE, turystyczna, 4 krotna, ważna 3 miesiące
wize do Turcji i Nepalu wyrobie na granicy.
bilet lotniczy "Gulf Air" Teheran-Delhi: 745 PLN
ubezpiecznie WARTA: 207 PLN, ważność 3 miesiące