no to znowu zaczęło się, Remek doleciał do HK i po paru dniach aklimatyzacji trza było ruszac na południe. Nie mieliśmy żadnego dokładniejszego planu, wyrzuciliśmy wszystkie mapy, odesłaliśmy przewodniki. Miała byc kompletna improwizacja byle by tylko dojechac do Tajlandii, do upałów i do gorąąąąca!! W Polsce był akurat "piękny" styczeń :-)
Na pokonanie całej trasy mieliśmy ok dwa miesiące. Wszelką wiedzę i informacje czerpaliśmy od ludzi po drodze oraz z netu (nieoceniony TravelBit i blogi). Okazało się również potem, że generalnie wietnam, kambodża i tajlandia to kraje gdzie człowieka "prowadzą za rękę". W sam raz aby pobieżnie obczaic miejscowe klimaty. I zwiedzic co ciekawsze miejsca, oczywiście pod hasłem "nic na siłe"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz