W rzeczywistości jednak sprawa wygląda tak:
- idziesz do biura podróży w Sajgonie i wykupujesz pakiet typu Delta Mekongu + przeprawa do Kambodży. Jestes pełen optymizmu i dobrych myśli.
- zwiedzasz piękną Delte, jest miło i sympatycznie
- po zwiedzeniu rzeki biuro podróży zaczyna miec nagle poważne problemy logistyczne w wyniku czego lądujesz samotnie na nieznanym parkingu, "in the middle of nowhere"
- czekasz na obiecane wyjaśnienie sytuacji kilka godzin ale nic sie nie zmienia, jesteś w kompletnej dupie
- po kosmicznej awanturze telefonicznej udaje ci się dotrzec do jakiegoś obskórnego hotelu przy granicy przed 4 rano
- dają ci pokój bez wentylacji i okien, gdzie wegetujesz dwie godziny
- jesteś bezsilny ale zostaje ci lekka nadzieja że jutro będzie lepiej
- o 6 rano wyglądasz jak ZOMBIE ale wsiadasz do łódki i płyniesz razem z innymi na granice rzeczną z Kambodżą
- na granicy schodzisz z łódki > dostajesz stempel wjazdowy > wracasz na inną łódke
- płyniesz dalej w kierunku stolicy Phon Phen w 35 stopniowym upale
- próbujesz sie zdrzemnąc ale nie możesz bo oparcia są połamane i do tego buja że hej
- zaczynasz miec halucyjnacje, resztki optymizmu pryskają
- po kilku godzinach dostajesz kUrwIcy zEniTalnej, chcesz wyskoczyc z łódki, masz dosyc
- po 9 godzinach męczarni dopływasz do brzegu i wsiadasz w podstawiony autokar bez okien
- lekko przytomniejesz od świeżego powietrza przy 50km/h w twarz
- pod wieczór dojeżdżasz do miasta i melinujesz się w pierwszym z brzegu hotelu za ok 3 USD za dobę
- idziesz na szybkiego browara przed snem, śpisz jak zabity do południa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz