01 grudnia 2008

couchsurfing the beginning

CS dziala dosyc dobrze. Pierwszy raz wyladowalem w mieszkaniu jakiejs kapeli rockowej w Rydze. Wzieli mnie na swoj koncert a ja wzialem autografy na wszelki wypadek gdyby sie stali slawni :). Bylo klawo.
Drugi raz trafilem do najwiekszego maniaka, moznaby rzec - konesera blokowisk z wielkiej plyty w calej Estonii. Jego kolekcja fot "commieblokow" wazyla kilkanascie kilogramow. Absolutny oryginal ale przy tym bardzo sympatyczny koles.
Jak na razie CS idzie gladko ale tez bez wiekszych rewelacji. Lotysze i Estoncy to narody raczej chlodne w obejsciu i cudow od nich nie nalezy oczekiwac. O spontan i usmiech jest tutaj bardzo ciezko. Byc moze ta pogoda ich tak dobija.



POznajcie POOLRYHMA, najwiekszego experta od "commieblockow" w bylym bloku wsch. :)




Ingus i jego banda "CAcophonix", graja dobry rock a nie jakies bzdety jak to zwykle bywa, a wiadomo ze ciezko o czysty rock&roll w tych czasach

1 komentarz:

Zawzięta pisze...

Hehe;] Ciekawa jestem w takim razie jakie refleksje wyniósłby zagraniczny podróżnik po gościnie u Polaka?;]
Kac-morderca nastroiłby go następnego dnia negatywnie?;]