28 listopada 2009

harmonogram najblizszy

blog idzie jak krew z nosa. Za to nauka tajskiego idzie jak burza. Jestem w polowie kolejnego kursu i ciagle nie rozumiem co do mnie mowia. Ale BYWA, ze chwilowo cos zakumam. Mam przeblyski. Zdarza mi sie nawet jakas krotka konwersacja z lokalsem na prowincji. To cieszy jak cholera.
W polowie grudnia jade do HK na kilka dni (moze uda sie zobaczyc AVATARA? premiera 17th) a potem na Ko Samui spedzic Swieta i NowyRok z rodzinka. Pierwszy raz takie ekscesy na obcej ziemi. Ciekawe jak to wszystko wypadnie.
Na poczatku stycznia wracam do Chiangmai i musze sie powaznie zastanowic co dalej. Klebia sie we Lbie rozne dziwne pomysly. Nabieram coraz wiekszej ochoty na Indonezje, Filipiny i...znowu Chiny. A moze i do roboty trzeba bedzie isc? Zobaczymy co sie wykluje. The best PLAN is not fully made PLAN as they say.

Brak komentarzy: