25 kwietnia 2010

jak sie sprawy mają?

A no nijak. Siedzę w Wawie i prostuję sprawy mozolnie. Idzie to wszystko średnio ale jakoś idzie. Jeszcze troche czasu i cierpliwości. Bedzie dobrze.
A wogóle zacząłem myśleć o powrocie do Tajlandii...ale drogą lądową. Kto wie? Na razie badam możliwości. Kolejny updejt pojawi się w maju. Kwiecien jest zarobiony, nie ma mnie, nie orientuje się, nic :)

4 komentarze:

Bogna Szałkowska pisze...

Lądem może być całkiem przyjemnie. Z racji wulkanu zupełnie niechcący przejechałam ostatnio prawie 3000 km. I mimo dramatycznego zmęczenia było warto. Fajna przygoda :)))
z północnopolskimi pozdrowieniami,
b

Anonimowy pisze...

Borys to nic trudnego. Zobacz co wymyslil sasiad: http://motoryzacja.interia.pl/hity_dnia/news/niesamowity-wyczyn-litwina,1471990

Pozdrawiam,
Szeler

daijoji pisze...

HEJ, BORYSKU, I KOCHamy Cie.

daijoji pisze...

No wydaje mi sie ze jest extra.