24 października 2010

polski akCenT

juz pierwszego dnia, w trakcie obczajania wokol zatokowych bulwarow Istambulu przypadkowo natknalem sie na dwoch kolesi z browarami w reku. Oczywiscie rodacy :) Radek i Zbyszek poznali sie dwie godziny wczesniej. Dolaczylem do zacnego grona rzecz jasna. Dyskusja okazala sie rozwojowa i po dwoch butelkach przenieslismy sie w bardziej kulturalne miejsce do parku, miedzy dwie glowne swiatynie miasta. Troche profanacja ale jakze piekne miejsce na polsko-polskie refleksje. Po drodze wstapilismy po odpowiedni zapas "dopalaczy tureckich" piwo Efez (2,8 TL). Pod "moskami" dolaczyla jeszcze jakas para Amerykanow. Libacja zakonczyla po 12 w nocy i ostatnie zdanie jakie wyglosilem tego wieczora to mniej wiecej"...Zbyniu..k***wa..to jutro k*** pamietaj o tej samej porze..k**" Zbynia juz nigdy nie zobaczylem a do hostelu musialem wziac taxi bo zaczalem chodzic w kolko w labiryncie portowym. A nazajutrz dopadla mnie grypa. Taka jest kara. Polski mam paszport. Hehe.



Od lewej Zbyszek, Radek i para amerykanow z San Francisco ktora pierwszy raz mocniej sie skula w swojej podrozy poslubnej po wymarzonej Europie :)

Brak komentarzy: