07 listopada 2010

przeprawa do Iranu

Do Teheranu obmyslilem sobie dojazd transportem laczonym. Czyli pociag + autobusy + na piechote przez granice. I musze przyznac, ze troche przekombinowalem. Wyszlo mi 3 razy drozej i dwa razy dluzej niz bezposrednim autobusem za 35EUR. No ale przynajmniej zobaczylem troche wiochy tureckiej.
Istambul > Erzurum 41TL /pociag/
Erzurum nocleg 25TL
Erzurum > Dobeyaz 25TL /autobus/
Dobeyaz > border 5TL /mini bus/
border > TEheran 15 USD /autobus/

Kilka uwag ogolnych:
- wschod Turcji to sami Kurdowie a wybor jedzenia jest mocno ograniczony
- koszty IDENTYCZNE jak w iStambule czyli bardzo wysokie
- pociag bardzo przyzwoity ale jedzie bardzo wolno bo az dwa dni. TA sama trasa autobusem zajmuje 15 godzin. Niestety dowiedzialem sie o tym dopiero w wagonie poniewaz jak glupek uwierzylem babie w kasie ."this train arrive same day?" "yes yes". W zwiazku z tym nie mialem odpowiedniego zapasu zarcia. Ciezko cokolwiek kupic po drodze, nie wiadomo ile trwaja postoje na stacjach, brak rozpiski i nikt nic nie wie. Angielski tez nie bardzo. TO nie jest ROsja gdzie na peronach czekaja tony smakolykow a ludzie pomocni. NAuczka na przyszlosc.
- na granicy iranskiej bardzo sympatycznie. Nawet za bardzo. Az zaczalem wietrzyc jakis szwindel. Polak zawsze podejrzliwy hehe.



Prosze Panstwa, gora Arrarat niedaleko granicy Iranskiej. Ladnie sie prezentuje.

Pociag klasy polskiego InterCity do Krakowa. Ale garmazerka mocno kuleje.
stacja Autobusowa w Erzurum
pustynia panie. Zachodnia Turcja duzo ladniejsza.
zla morda bo glodna!! Ceny w restauracji zaczynaly sie od 5 Euro. Za jajecznice chyba. Skandal.

Brak komentarzy: