24 grudnia 2007

Chengdu

z Xian wyjechalem bardziej zmeczony niz wczesniej. Dotarlem do Chengdu - stolicy prowincji Seczuan gdzie planowalem odpoczac przed tybetem pare dni. Miasto jak miasto, nie ma nic ciekawego do zaoferowania jak dla mnie. Co gorsza mialem tutaj niezlego pecha. Pokoj w hostelu bardzo zimny i nieprzyjemny. (ale tylko 15 Y czyli 2 USD :-) a wokol masa turystow z calego swiata. Mam juz dosyc towarzystwa na jakis czas ale w takich molochach nie tak latwo o spokoj. Zaczela mnie nekac grypa. Dwa dni walczylem i jak juz wszystko bylo na prostej to trzeciego dnia zatrulem sie jakims zarciem - prawdopodobnie kapusta kiszona na sposob koreanski ktora z lakomstwa przyswoilem. Dzien pozniej z rana ewakuowalem sie na dworzec autobusowy, z chorym zoladkiem i po nieprzespanej nocy. CZasami musi byc gorzej zeby moglo byc lepiej. W zwiazku z tym Chengdu sucks :-) a szkoda bo powiadaja ze to jedno z bardziej przyjazdnych miejsc w CHinach. Nie bylo mi dane tego sprawdzic. prawie jak oslawiony Terminal2 na Okeciu :)
taki tam port lotniczy prowincjonalnego miasteczka...



chopaki z tybetu przyjechaly do wielkiego miasta

Brak komentarzy: