31 stycznia 2009

akcja chinska flegma

w trakcie przygotowan do olimpiady glosno bylo o probie "ukulturalnienia" (trudne slowo) chinczykow. Mieli przestac charchac, pluc, dlubac w nosie, glosno mowic prezez tel itp. I myslicie ze cos sie zmienilo? A gdzie tam! To taki sport narodowy kto glosniej i dalej charchnie. Ale szczytem wszystkiego jest plucie przy minus 20 stopniach w Harbinie. Bo taki charch to przy tej temp to lubi sobie zamarznac zanim uderzy o ziemie. A wtedy caly chodnik jest kompletnie ocharchany zamarznietymi flegmami chinoli. I biedny turysta musi wykonywac slalom gigant na sliskim chodniku zeby to ominac co jest bardzo wkurwi**jace zwlaszcza z duzym plecakiem na grzbiecie. Chcialem zrobic i wrzucic fote pogladowa do tematu ale niedobrze mi sie zrobilo.


niby normalny chinczyk ale jak charchnie to...

1 komentarz:

Pola pisze...

Czytałam, ze to plucie związane jest z medycyną chińską, według której wszelkie wydzieliny zatruwają ciało i trzeba się ich jak najszybciej pozbywać :) Szkoda,że wybierają do tego ulice, ale w Warszawie też nie trudno o malowniczych "spluwaczy" i to bez medycznych wytłumaczeń :)