08 lutego 2009

kupowanie biletu do kunming

kazdy ma wlasny patent na kupowanie biletow kolejowych w chinach. Ja zwykle biore karteczke z hostelu gdzie mam wszystko zapisane po chinsku. Potem pokazuje babie w kasie i wskazuje paluchem co konkretnie chce.
Ale tym razem system nie zadzialal. (nie pierwszy raz zreszta). Pani w hostelu widocznie cos pokopala w pisowni, moze jakas litere przekrecila czy cos, nie wiem - tak czy tak baba w kasie zaczela bardzo gestukulowac i cos pitolic do mnie po chinsku zza szyby. Ale ja juz znam te numery! ewidentnie chciala mnie zniechecic, zebym spanikowal i poszedl gdzie indziej. Ale nic z tego. Odstalem prawie godzine i nie mialem zamiaru odpuscic. Musialem kupic ten bilet. Rozejrzalem sie spokojnie dookola i wylowilem z sasiedniej kolejki kilku studenciakow w okularach - tacy znaja kilka slow wiecej po angielsku od przecietnej. Zaczalem wymachiwac notatnikiem i tlumaczyc co i jak ale nic nie kumali. Na szczescie po chwili jeden okazal sie bystrzejszy od reszty, zrozumial dokad chce jechac i jaki bilet potrzebuje. Dalej bylo juz prawie z gorki. Wspolnie cala gromadka przy kasie wytlumaczylismy wszystko po kolei kasjerce, metoda pol na migi, pol po angielsku. Wlasciwie mysle, ze sam bym dal rade na migi ale po co sie meczyc skoro tylu chetnych do pomocy :-), a poza tym wolalem sie upewnic zeby nie zdarzylo sie jak kiedys gdy sprzedali mi bilet do Zengdu zamiast do Czengdu :)
CZasami zdarza sie, ze w kasach pojawia sie od razu jakas chinka ktora wzywaja do pomocy bialasowi. Zna zwykle pare kluczowych dla mnie slow jak "today", "hard sleeper" czy "next train". ALe akurat tego dnia byla widocznie na zwolnieniu. Powiem rowniez szczerze, ze bardzo podziwiam cierpliwosc kolejkowiczow gdy bialas zaczyna szalec przy okienku. Zaczynam nawet lubic gdy wszyscy wokol mi kibicuja i caly ten zgielk przy walce o bilet. Zawsze jednak trzeba zachowac spokoj :-)


Brak komentarzy: