20 października 2009

3..2..1..

No to start! Za pare minut ruszam w kierunku dworca wschodniego, potem do Wiednia, potem do BKK. Wreszcie. Wszystkich z którymi nie zdążyłem się spotkać proszę o wybaczenie. Ale w tym kotle warszawskim ciężko wykroić wolną chwile.
A z Polszy wywożę nieoczekiwanie średnio rozwiniętą grypę klasyczną, która mnie przyatakowała jakieś dwa dni temu. Co za dziadostwo.
Pozdrawiam wszystkich i do usłyszenia z drugiej półkuli! (..jeśli z samolotem pójdzie wszystko ok...nerwy nerwy)

6 komentarzy:

Pola pisze...

Powodzenia :)

Anonimowy pisze...

no fakt, samoloty czasem spadają :)jeżeli to czytasz to znaczy, że doleciałeś

daijoji pisze...

No to super... Nie znalazłeś dla mnie czasu w ogóle, ani nawet słowa jednego, jak to możliwe? No, najwidoczniej możliwe. Ci mężczyźni atrakcyjni zawsze w drodze... Trzymaj się! :-)

Leonard pisze...

Hali, halo ;-)

Cos masz dlugie ladowanie...przeciez internet dziala w Tajlandii ;-)

Pozdro z BKK

borys skatulski pisze...

witam wszystkich!! a szczegolnie Magdalene!
Jest lipa z internetem bo nIe moge sie normalnie zalogowac na blogspota bo wszystko jest po tajsku a te ich krzaki mnie wykanczaja. Dlatego bedzie tylko komentarz na szybko. UUrrh!
Wyladowalem przepieknie, Austrian ma kolejnego plusa, smacznie i wygodnie, poza tym ze stewardesy srednio urocze ale nie wymagajmy za wiele, wszak to juz podobno oficjalnie Lufhansa
Zaraz po przylocie musialem isc to pierwszej z brzegu apteki bo polska grypa mnie zaczela ostro kotlowac. Duzyrny lekarz dal mi jakies rozowe super tabletki ktore musialem lykac przez trzy dni ale pomogly! Chociaz i tak musialem odchorowac w pokoju 2x2 metry, z wiatrakiem dmuchajacym zarem, krzykami rozpaczy zza sciany i w pocie ze wiadrami mozna nosic Sceny prawie jak z filmyu Plaza i Upadek z Douglasem na raz. Nawet dostalem podobny pokoj co Di Caprio przy Kao San Rd w Bangkoku. Jak sie chodzi z polska grypa po BKK to widzi sie wszystko jakby zza grubej przezroczystej szyby. Stlumienie i maligna. Kurwicy mozna czasem dostac.
Ale dzisiaj jest poniedzialek i juz lepiej. Dojechalem na wyspe Koh Samui z pewna tajna misja. Znalezienia kwatery dla mamy ktora zagosci tutaj ze znajomymi pod koniec grudnia. I powiem krotko - k*** mac. Tu jest bajka. Zwlaszcza po lodowatej wawie i potwornie meczacym BKK. Ciagle malo ludzi bo sezon zaczyna sie dopiero w polowie grudnia. POjutrze powinienem wrocic do BKK a potem ciegiem do ChiangMai, gdzie mam juz zabukowany kurs, no i rozni ludzie tam mnie wyczekuja :)
Jak sie ogarne i zaklimatyzuje sprobuje doprowadzic bloga do porzadku, bo jest pare spraw o ktorych trza napisac.
Se wat dii khrap!!
ps Tribudragon, robimy jakis browarek pod koniec tygodnia czy jak?? pisz to sie zgadamy borys991@gmail.com

daijoji pisze...

No, takie wytłumaczenie rozumiem, komentarz super po prostu, dzięki wielkie, zdrowiej i baw się dobrze, a Mama jest kochana, że w ogóle chce tam do Ciebie przyjechać, żeby moja tak chciała do mnie na Święta, zamiast że zawsze do Polski, bo to takie piękne wszystko. Trzymaj się Borys, dużo szczęścia! :-)