12 października 2010

kiszyniow

miasto szalu nie robi. Takie dziwne skrzyzowanie Poznania z Bialymstokiem, cokolwiek by to znaczylo. Ale sa tu pewne rzeczy, ktore zwrocily moja czujna uwage:
- ulice w centrum sa szerokie, zadbane i czyste
- miasto jest pelne lombardow i kasyn. Wszyscy zapewne sie hazarduja. Ale z doswiadczenia wiem, ze gdzie duzo hazardu to i duza bieda. I do tego jezdza tu trolejbusy co tylko potwierdza moja teze.
- uklad ulic jest prostopadly, latwo sie odnalezc
- bardzo smaczne piwo "kiszyniow draft"
- ludzie bardzo uprzejmi i pomocni
- super bezpiecznie
- praktycznie zero cyganow czy romow
- ceny dosyc wysokie, czesto porownywalne z polskimi
- wyrozniajaca sie uroda moldawianek (patrz nastepny post)


"Dni Moldawii" i moj ostatni dzien pobytu. Jesli ktos widzial jeden rosyjski "prazdnik" to jakby widzial wszystkie inne. Zawsze tak samo: potancowki, koncerty, piwo i szaszlyki. Ale szaszlyki Moldawskie nie dorownuja Kazachskim. TAm to zupelnie inna liga smakowa.




Prosze Panstwa, paluszki Beskidzkie na dniach Moldawii! Wiedza co dobre! Tylko dlaczego tak ciezko je kupic w Polszy?

ten wiezowiec stoi w srodku wielkego parku, ktory podobno jest wielkosci pol Warszawy. Nie zdazylem zbadac tematu ale mozna w to uwierzyc patrzac z okna jadacego zutobusu.

krasawice spod "acedemicus economicus" obok ktorego mialem kwatere

Brak komentarzy: