Nadszedł wreszcie finalny dzień eskapady. Zameldowałem się na lotnisku w Kathmandu. Powiem szczerze, że jest to najgorsze lotnisko jakie widziałem. Zepsuta klima i kilkugodzinne kolejki do check-inu. Brak informacji i kompletny burdel. I co najgorsze - zepsuta lodówka z zimnymi napojami w jedynym otwartym sklepiku na strefie! Nawet muza w uszach nie pomogła tym razem.
Ale spoko. W BKK zameldowałem się następnego dnia o świcie. A wieczorem siedziałem w autobusie do Chiangmai.
I na koniec: NEPAL TO MIEJSCE GENIALNE. Moje największe odkrycie ostatnich lat. JA tu wróce!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz