13 lutego 2012

Powrot do Tajlandi


trzy tygodnie minely expresowo. Za szybko. Wlasciwie nie zdazylem oderwac sie od tajskich spraw a juz trzeba bylo wracac. Wiekszosc czasu zeszlo na Ko Samui i w Hua Hin. Takie byly wytyczne. I musze przyznac, ze wogole nie moglem zlapac nastroju na focenie. Jakis kryzys. Co widac na zdjeciach. Kilka widoczkow nie porywajacych cyknietych od niechcenia. Lipa.
Wniosek jest jeden - trzeba czekac az urodzi sie nowa wyprawa (Indonezja?)...


Na Ko Samui wszystko po staremu. Watahy turystow, jak to w sezonie. Ceny tradycyjnie - dwa razy wyzsze niz w ChiangMai. I cala wyspa jakby troche zaniedbana - widac slady powodzi ktora mieli w zeszlym roku. Tej ktora ich nawiedzila przed mega powodzia w BKK. I zawsze niezmienna radocha z jazdy skuterkiem po wysepce. Lubie!

koncowka wycieczki minela bardzo sympatycznie w Hua Hin. To znany tajski kurort niecale 3 godziny od Bkk. Dawno chcialem odwiedzic to miejsce i okazalo ze warto! Niby zwykle miasteczko nadmorskie jakich wiele w Europie ale posiada swoje smaczki. Np mola z hotelikami i restauracjami gdzie mozna sobie pomieszkac doslownie na wodzie. Albo obledny wybor owocow morza. Trzeba rowniez dodac ze obecna ilosc turysty emeryta z europy przypadajaca na m2 jest bardziej niz extremalna. Bo klimat dobry.

Brak komentarzy: