W Charkowie max. Dojechalem znowu nad ranem i od razu zalogowalem sie do dworcowego hotelu. Babuszek z kwaterami na peronach ani w zab, dobrze ze mialem plan B a nawet C.
Charkow jest duzy, taki mniejszy Kijow. Imprezowo jeszcze bardziej niz w Odessie. Wieczorem swietna atmosfera na wielu placykach i parkach w miescie - w koncu miasto akademickie, masa mlodziezy. Oczywiscie kazdy trzyma browar lub wino. Caly czas ten sam pierdolnik jak to na Ukrainie. Juz sie przyzwyczailem. Kilka fot pogladowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz