10 października 2007

astrachan

jak tylko odstawilem Elene na pociag do Samary, zabralem sie za akcje pt. nocleg. Trzeba powiedziec ze rozegralem wszystko wzorcowo. Po wypytaniu na miescie najwazniejszych postaci tej jak sie potem okazalo TRAGIFARSY czyli: babuszki z pierogami, mundurowych, taksowkarzy, baby w przechowalni bagazu itp, po trzech godzinach trafilem do najtanszej z najtanszych noclegowni w miescie. 200 rubli za noc z cieplym natryskiem 24h. Miodzio palce lizac. Odstawilem popisowe a Rosja juz nigdy nie straszna. Jednak nie ma takiego cfaniaka nad cfaniaki ktory by wiedzial, ze najtansze noclegi...to sa aktualne ale tylko dla krajow "bratnich" czyli kazachstan, abchazja itd. Polska juz bratnia nie jest :-(. Godzine targowalem sie z baba w recepcji i na nic sie zdaly moje papiery z innych hoteli, lapowa do lapy ani nawet moje piekne imie rosyjskie. Prikaz Putina jest potezniejszy niz wsjo. Mina mie zrzedla ale co bylo robic, trzeba jakos zanocowac. Objezdzalem po kolei wszystkie noclegownie w miescie a przy okazji poznawalem system komunikacji marszrutek. Pod wieczor wyladowalem wreszcie w sympatycznej goscinicy prowadzonej przez Greka za 800 rubli za noc. Przy okazji zrobili mi registracje w paszporcie za ktora trzebaby zaplacic w astrachaniu przynajmniej 1500 rubli extra. Dobre jest to co sie dobrze konczy.
Astrachan to swietne miejsce zeby zobaczyc Wolge w pelnej krasie, odwiedzic KREML (po co jechac do moskwy?:) oraz zrobic plan trasy na kazachstan. Tak tez zrobilem. bulwary nad WOlga, ale zdjecie srednio udane jakies takie

sam wodz na tle kremla

busik pomyka wokol kremla

Brak komentarzy: