06 sierpnia 2009

koh lanta

wyspa niestety nie zachwycila. Mialo byc pieknie a wyszlo...Wiekszosc knajp i resortow pozamykana, pusto wszedzie, glucho wszedzie, "low season" panie. Sama wyspa srednio ciekawa - a objezdzilismy ja wzdluz i wszerz. Jedyne fAjne miejsca to starowka oraz park narodowy na poludniowym cyplu. To mogl byc raj dla szukajacych spokoju ale nie dla takich dwoch lobuzow jak my :) Dlatego ogolne wrazenia bardzo srednie, ale moze to wina "low season"...


widok na zatoke od strony starego miasta, po drugiej niekomercyjnej stronie wyspy, tutaj jest bardzo sympatycznie i zacisznie

czlowiek i latarnia, w parku narodowym na poludniowym cyplu Koh Lanty



te malpki niby takie przyjazne ale jak fuknela na krzyska to az podskoczylem z aparatem. Cfaniackie stworzenia, nie da sie im zaufac!




dwa skutery Suzuki Step 125cc, jedne z najszybszych motorkow jakimi jezdzilem. Mysle ze porownywalne z Yamaha Nuovo 135cc. Wypozyczylismy po 140BHT/dzien.

Brak komentarzy: