mój ostatni dzień w Teheranie był owocny. Znowu pojechałem pod ambasade USA, tym razem z kumplami z hostelu. Jak co roku o tej porze obchodzono tam radośnie dzień nienawiści Ameryki w połączeniu z lekkimi zamieszkami i ogólnym happeningiem. Niestety przyjechaliśmy za późno i było już po całej zabawie. Ale może to i lepiej. Policji i dziennikarzy były setki.
1 komentarz:
Widze ze mimo poprzedniego doswiadczenia ciagnelo Cie w to miejsce :) Caly Borys
Pozdrawiam
Szeler
Prześlij komentarz