20 stycznia 2011

ambasada USA po raz drugi

mój ostatni dzień w Teheranie był owocny. Znowu pojechałem pod ambasade USA, tym razem z kumplami z hostelu. Jak co roku o tej porze obchodzono tam radośnie dzień nienawiści Ameryki w połączeniu z lekkimi zamieszkami i ogólnym happeningiem. Niestety przyjechaliśmy za późno i było już po całej zabawie. Ale może to i lepiej. Policji i dziennikarzy były setki.

Jak widać, fundamentaliści raczej nie kochają USA. Taki kaprys.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Widze ze mimo poprzedniego doswiadczenia ciagnelo Cie w to miejsce :) Caly Borys

Pozdrawiam
Szeler