14 grudnia 2007

na poludnie CHin - X'ian

po eskapadach w Urumqi przyszedl czas na podboj poludniowych Chin. Plan byl taki - pociagiem do Chengu a potem juz lokalnymi srodkami na zachod az po granice TYbetu. Potem na poludnie przecinajac Seczuan i Yunnan. Znajomi powiadaja ze jest tam bajkowo i mozna odetchnac od miejskiego zgielku. Inna plotka glosi ze jest tam wiecej prawdziwego Tybetu niz w samym Tybecie. Przynamniej nie bede musial kombinowac z "permitami" bo oficjalnie bede jechal wzdluz granicy. Wreszcie odpoczne od ludzi i halasu. Oczywiscie z widokiem na prawdziwe HImalaje :-) Pozegnalem sie z francuzem, ktory pojechal bezposrednio do Gilgid i Lhasy i pojechalem kupic na dworzec. Ale jakos tak wyszlo ze baba w kasie sprzedala mi bilet nie tam gdzie chcialem. Nie pomogly moje rozmowki mandarynko-angielskie i pojechalem w efekcie do Xian. Potem sie okazalo ze podobno innej drogi z Urumqi niby nie ma.
















10 grudnia 2007

urumqi

o rany! kazde nowe miejsce w chinach to kolejny szok. Urumqi przytlacza kazdego przybysza juz od samego dworca autobusowego. WYglada jak prawdziwa metropolia czyli tlok, korki i kaniony uliczne pelne wiezowcow. Nie bede ukrywal, lubie duze aglomeracje, lubie zycie miastowe. A tutaj jest co robic - do tego stopnia ze spedzilismy tu prawie tydzien. Kluby jak w europie, sklepy z elektronika jak na targach CebiT, dyskoteki nowe i potezne. Oczywiscie mnostwo mieszanek kulturowych rosjanie, chinole i ujgurzy, masa pieknych kobiet :-) smog i mgla w jednym
obcy hehe :)

to lubie! Menu ze zdjeciami! I o to chodzi, coko jumbo i do przodu!
kurczaki w chili
kanion z wiezowcow



hostel w Urumqi

chiny sie zmieniaja, coraz wiecej hosteli z prawdziwego zdarzenia. Ale ciagle rzadko sie spotyka tak fajne miejsca jak w Urumqi. Jedna z lepszych noclegowni jakie w zyciu odwiedzilem. Personel, ludzie i atmosfera dokladnie taka jak byc powinna. Kameralnie i nie za duzo turystow o tej porze roku. Po prostu swietnie. Nocleg 30Y. http://www.xjmaitian.com/



w strone Urumqi > Chotan, Kuqia, Turfan

kaszgar zaliczony, ruszylismy dalej na polnoc w strone Urumqi. Po drodze kilka ciekawszych miejsc, w tym pystynia Takla-Makan przez ktora kompanie naftowe wybudowaly asfaltowa droge ( !!! ). Niestety wiekszosc trasy wypadla noca. Najwazniejsze ze pierwszy raz zaliczylismy chinski "sleeping bus". CHinole upchali w autobusie trzy rzedy pietrowych pseudo lozek. Jedyne co sie pamieta to lekka klaustrofobie i ostry fetor skarpet bo wszyscy obowiazkowo zdejmuja buty. Ale da sie przezyc. Lepsze to niz autostop ktory i tak jest platny.
pasaz handlowy w miasteczku Kuqia
sniadanie - knedle na parze z warzywami, mniam!
komu nowy skuter?
Turfan i ruiny starego miasta ujgurow
gdzies niedaleko Turfanu, miejscowy transport po kosztach
trzy rzedy lozek!!!!

autobus sypialny, chinski wynalazek
pustynia Takla Makan i systemy nawadniajace
meczet w CHotanie

09 grudnia 2007

jeszcze troche kaszgaru bo warto








przypadki szczegolne

a teraz kilka slow o ludziach ktorych poznaje sie w trasie. Jest to jedynie mala probka przypadkow klinicznych ktore maja te same cisnienia co ja.

Gavin McDonald - amerykanin, ukonczyl ekonomie w Chicago i zrobil sobie wieksza przerwe przed powazna robota, znany jest z tego ze urzadza w hostelach videokonferencje ze swoja dziewczyna po kilka godzin dziennie :-). Obecnie w drodze do europy przez chiny, kazachstan i azerbejdzan.
jego przypadki sa opisywane w blogu wlasnym: http://www.gavinsjourney.com/


Lee i Tilly - dwoch australijczykow ktorzy ukonczyli ekonomie w Brisbane i Melbourne jakis czas temu, obecnie sa prawdopodobnie juz w Pakistanie, zwiedzili wiekszosc CHin.



Silke - niemka z Augsburga w Bawarii. Ma farta w zyciu bo moze raz na cztery lata wyjechac sobie gdzie chce i rzad jej za to placi o ile dobrze zrozumialem ten system. Na ogol pracuje jako nauczycielka w kraju, a obecnie zwiedza Chiny i podaza w strone TAjlandi (bo tam cieplej:-)


Jan - holender ktory wyruszyl na piechote z Europy do Azji. Maszeruje juz ponad rok i jest juz dosyc slawny - robia z nim wywiady w hinskich gazetach, wzbuda entuzjazm miejscowej ludnosci w mijanych miasteczkach. Gosc jest bardzo sympatyczny i sypie wszelakimi historyjkami z rekawa. Wiecej historyjek na jego blogu http://www.walkingdutchman.nl/


Joe - bardzo znany koreanczyk od uzbekistanu po kirgistan i chiny, ktory od ponad roku jezdzi po calej Azji. Do legendy przeszedl jego awangardowy trekking w wysokich gorach TianSZanz ...wyposazony jedynie w plastikowa reklamowke oraz sok jablkowy w kartonie 2L. Extreme, SZok, Max. :-)



Matt - gosciu ze wschodnich niemiec. Jest chyba najwiekszym dlugodystancowcem wsrod backpakerow. Przemierza swiat na rowerze od ponad pieciu lat. Obecnie jest juz "tylko" kilka miesiecy drogi od swojej ojrzyzny gdzie czeka caly sztab fotoreporterof i kibicow internetowych. JEdnak najwieksza sensacje wzbudza zawsze jego zajebissty niemiecki akcent w stylu wczesnego Arnolda SZwarceNeggera .."WE HAVA TO G' E T' OUT TA H E R E NOW !! :-). Aha, bardzo ciekawa jest jego stronka, chodz nie latwa w nawigacji http://www.kaphengst.org/

Adrien - francus, ukonczyl studia matematyczne i obecnie kombinuje co dalej w zyciu robic. Jezdzi po swiecie od kilku lat, obecnie zmierza do TYbetum gdzie nastepnie pokreci sie w calej Azji z pol roku. Postac nieprzecietna - muzyk, komputerowiec, strzela fantastyczne foty. Efekty jego pracy mozna podziwiac na blogu http://adrien38.blogspot.com i http://adrien64.blogspot.com/ . Zdjecie pochodzi z sesji testowej na festiwalu gdy uczylem sie rozmywac tlo przy malej przeslonie aparatu. Run Adrien Run!! :)